W 2013 roku łukiem Karpat - od Rumunii po Czechy - przeszedł Redyk Karpacki. Prowadził go Piotr Kohut, baca z Koniakowa. Pasterze przemierzali karpackie bezdroża cztery miesiące. Wraz nimi szło 300 owiec rumuńskiej rasy ţurcana. Na czele owczego stada wędrowała Bobcia. Jako jedyna miała zawieszony dzwonek. Bobcia zawsze szła jako pierwsza, a całe stado było jej posłuszne, a ona znów była posłuszna prowadzącemu pasterzowi. Gdy on się zatrzymał, Bobcia stawała, a za nią reszta owiec. Odwracała głowę i lustrowała swoje towarzyszki podróży. Gdy pasterz ruszał, Bobcia też, a za nią całe stado. – Taką owcę przewodniczkę – gdy ma się doświadczenie - można wyłonić ze stada bardzo szybko. Są owce, które mają odpowiednie predyspozycje na przewodniczenie – przekonuje Piotr Kohut.
Owce, które wędrowały górami, kupili głównie bacowie i po zakończeniu redyku odebrali swoje zwierzęta. Bobcia została u Piotra Kohuta. Już trzeci sezon pasie się na stokach Baraniej Góry w Beskidzie Śląskim.
jof